Rozmowa z Piotrem Borą, trenerem klasy mistrzowskiej w lekkiej atletyce.
Panie Piotrze, od czego zaczęła się Pana przygoda ze sportem?
Moja przygoda ze sportem, podobnie jak pewnie wielu moich rówieśników, zaczęła się od gier i zabaw… na podwórku. To właśnie tam graliśmy w piłkę nożną, siatkówkę. Tam też były początki lekkoatletyki. Na sławetnym podwórku była też piaskownica, więc skakaliśmy wzwyż, w dal i próbowaliśmy naśladować tych, co skaczą trójskok. Nie obce były mam rzuty. Rzucaliśmy „piłeczką palantową”. Oj, nie zawsze lądowała we właściwym miejscu. Czasem były to parapety lub okna tych, co mieszkali na… parterze.
Oczywiście zimą jeździliśmy na łyżwach, wcześniej przygotowując z pomocą starszych kolegów i pod nadzorem osób dorosłych, lodowisko. Tam też były początki hokeja. Dodam tylko, że nie było takiego sprzętu, jaki mamy dziś. Niektórzy mieli prawdziwe kije hokejowe, a inni coś, co sami wykonali i wyglądem przypominało przyrządy, których używa się do gry w hokeja.
Na podwórku każdy miał swojego idola. Grając w piłkę nożną, każdy z nas chciał być legendarnym Włodzimierzem Lubańskim z Górnika Zabrze. Po zdobyciu złotego medalu na Igrzyskach Olimpijskich w Monachium (1972 r.), wszyscy oszaleli na punkcie piłki nożnej. Dwa lata później piłkarze zostali trzecią drużyną świata, choć już bez kontuzjowanego Pana Włodzimierza. Ale nie tylko piłka nożna była popularna na naszym podwórku. W 1974 roku siatkarze, trenowani przez Huberta Wagn...
Pozostałe 90% treści dostępne jest tylko dla Prenumeratorów
- 6 wydań czasopisma "Wychowanie Fizyczne i Zdrowotne"
- Dostęp do wszystkich archiwalnych artykułów w wersji online
- Możliwość pobrania materiałów dodatkowych, w tym scenariuszy zajęć
- ...i wiele więcej!